.
Komentarze: 5
Jak natrętna mucha brzęcząca bezustannie pod sufitem krąży dookoła świadomość niewłaściwości. W przeciwieństwie do antycznych tragedii nie realizuję reguły trzech jedności: akcji miejsca i czasu.
Mechanicznie i precyzyjnie wykonuję codzienne rytuały, ale to wszystko co robię jest jakby "obok": nie dotyczy mnie bezpośrednio; nie budzi emocji. Jest we mnie spokój, którego nie da się zburzyć. Spokój widza siedzącego w miękkim fotelu przed ekranem telewizora i z dystansem spoglądającego na film, który jakkolw
iek czasem śmieszny, czasem głupi, czasem wzruszający, ale to przecież tylko film. Widza, którego tak naprawdę zupełnie nie obchodzą przeżycia głównego bohatera: w każdej chwili może ziewnąć, wziąć do ręki pilota i zmienić kanał. Albo definitywnie wyłączyć telewizor i zaciemnić ekran.I pomimo tego dystansu, lekkiej ironii i pobłażliwego uśmiechu z jakim się temu przyglądam nie mogę pozbyć się tego poczucia niewłaściwości: świadomości, że znajduję się w niewłaściwej chwili, w niewłaściwym miejscu, w niewłaściwym czasie. I że powinienem być w innym miejscu i innym czasie.
A może po prostu to tylko ja jestem niewłaściwy.
(A tak na marginesie: te chłopaki co se w ramach tzw. luzów produkcyjnych wymyślili reinkarnację mimochodem, to takie głupie nie b
yli. Mają u mnie flaszkę. Nawet Szekspir ma na noc i spoko majonez se może iść pokicać.)
Dodaj komentarz