sie 24 2005

Bez tytułu


Komentarze: 3

" pierwszy raz to był gorzki smak ziemi

  gorzki smak

  cierpki kwiat

  goździk czerwony palący" (Halina Poświatowska)

 

Za pierwszym razem tylko mocno zacisnąłem zęby.

Nie powiedziałem nic.

Popatrzyłem tylko w milczeniu.

 

"drugi raz - tylko smak przestrzeni

biały smak

chłodny wiatr

odzew kół dudniący" (Halina Poświatowska)

 

Kolejny - drugi raz - wywołał szum krwi w uszach.

Kilka słów wyfrunęło nieodwracalnie. Parę łez: widocznie nie były na tyle potrzebne, żeby je dłużej w sobie zatrzymywać.

 

Było tych "razów" jeszcze kilka - po którymś kolejnym przestałem liczyć: po przekroczeniu pewnej granicy człowiek przestaje reagować na bodźce, obojętnieje.

Ból rozjaśnia umysł. Kolory kolorowsze, dźwięki dźwięczniejsze, myśli bardziej przemyślne. Kilka kropel krwi, cisza i blizny które zostaną do końca życia - rozum może zapomnieć, ale ciało nie zapomina nigdy.

Podobno do wszystkiego można się przyzwyczaić. Do bólu również. Ale jak przywyknąć do wszechogarniającego uczucia bezsilności, bezradności, niemocy, niemożności? Do tych chwil, kiedy ma się ochotę rzucić to wszystko w diabły, zostawić tak, jak jest i wyjść nie oglądając się za siebie wreszcie krzycząc tak głośno, jak tylko płuca pozwolą?

Nie wiem.

Wiem za to jedno: stanowczo nie nadaję się do wbijania gwoździ.

 

k_hauser : :
06 września 2005, 10:49
Nawet tego przysłowiowego - do trumny?
24 sierpnia 2005, 20:50
Jest bólu granica, jest krzyku granica, no są te granice... Ale zapewniam Cię, że za nimi zawsze coś się zaczyna. Ja przeszłam takich kilka. Jestem poturbowana. Ale nie skapitulowałam. Coś musisz zrobić, bo zwariujesz!
Korek
24 sierpnia 2005, 14:05
uzależnienie od KGB i twoje celne acz mocno humorystyczne acz mocno poważne komentarze w końcu zdalnie mnie przekierowały do Ciebie. poczytałam sobie od dechy do dechy i dziś spontanicznie wydaję odgłos klawiszem, bo wydaje się, że dobrze u Ciebie nie jest. tak źle czy tak tylko filozoficznie? nie mam śmiałości radzic, czy pocieszac, słowa wydają się banalne miejscami, ale czytam i cholernie rozumiem. a może takie porządne wydarcie ma największy sens?

Dodaj komentarz