Bez tytułu
Komentarze: 11
Dzięki bozi genom czy innemu dna za posiadanie organów słuchowych – uszu znaczy. Gdyby nie one,uszy, mówię przecież, to by mi odpadła połowa głowy.Całkiem. No bo ustawicznie irracjonalnie i bezsensownie uśmiecham się cały czas.Że tak jakby niby szeroko, tak?
Wstaję rano –około 9-10 -i się uśmiecham. Z wyszczerzoną paszczą myję zęby – tu akurat uśmiech pomaga, bo szybciej schną. Z lekkim półuśmiechem zagospodarowuję sobie czas wolny – piję kawę albo piwo albo i to i to i uśmiecham się do przechodzących ludzi. Do pracy idę na 17 też uśmiechnięty. Ambicje wszelakiej maści z uśmiechem wyrzuciłem do kosza na śmieci już dawno temu, bo podczas wyścigu szczurów ciężko o uśmiech. W pracy wykładam chemię. Dosłownie. Biorę chemię i ją wykładam. Na półki. Czasem mam trochę papierkowej roboty, znaczy pieczołowicie przekładam papiery. Toaletowe.Do nich też się uśmiecham. Pracuję 5 godzin dziennie.Do 21. Nie muszę więcej. Harley kiedyś powiedziała, że wolność, to wszystko móc i nic nie musieć. Jestem wolnym człowiekiem. Wolność implikuje radość, radość występuje w ścisłej korelacji z uśmiechem na ryju. Z pracy wracam spacerkiem. Jakiś prysznic, coś wrzucić do brzucha, albo nie, i około 10-11 wieczorem wychodzę w miasto. Knajpy zamykają o 3 nad ranem, więc czasu mam dość. Zwiedzam kilka – w celach niekoniecznie alkoholowych, jakkolwiek kufel albo dwa albo osiem ginesika nie należy do rzeczy na które reaguję alergicznie. W knajpach jest różnie – w jednej codziennie muzyka na żywo.W innej jacyś didźeje produkują się skutecznie. W jeszcze innej Ludzie do których się uśmiecham wyłażą na scenę i drą pyski aż echo niesie po tych moich uszach, co je mam duże i bardzo dobrze. Dzisiaj na przykład byłem między innymi tutaj: http://www.thecabaretvoltaire.com/ Siedzę patrzę słucham tańczę zadaję pytania odpowiadam na pytania rozmawiam milczę i się uśmiecham.
I nawet deszcz, który czasem pada nie zmywa tego mojego uśmiechu.
Wracam do mieszkania ok.3, czasem później. Z uśmiechem kładę się spać, bo wiem, że jutro będzie nowy dzień.Uśmiechnięty jak głupi do sera.
Idę dzisiaj przed pracą pouśmiechać się do pana Rembrandta, bo se wystawę w nacjonalnej galerii otworzyli i odczuwam imperatyw kategoryczny wewnętrzny wymienić z nim kilka milczących uśmiechów.
Widzę, że przenicowałeś życie na drugą stronę.
Może to i lepiej :)
Dodaj komentarz