Archiwum 06 maja 2004


maj 06 2004 adrenalina
Komentarze: 12

Narasta we mnie agresja, z którą nie potrafię sobie poradzić. Kiedy patrzę na nią z góry przypomina spienioną rwącą rzekę powstrzymywaną przez dobudowywaną na bieżąco tamę: na "drugą stronę" przez drobne łatane na bieżąco nieszczelności wydostają się tylko niewielkie strumyczki. Dopływów zasilających zbiornik jest zbyt wiele i są zbyt odległe żeby można dojść do źródła.(Przywiązane do czegoś szczury potrafią odgryźć sobie łapę żeby się uwolnić: nie wiadomo czy to niechęć do życia w niewoli, czy chęć bycia wolnym.)

Z drugiej strony patrząc: to wszystko przecież się dzieje tylko w mojej głowie. To tylko chemia. U Kopalińskiego adrenalina to "hormon wydzielany przez rdzeń nadnerczy, przyspieszający i wzmacniający pracę serca, zwężający naczynia krwionośne." Czuję jak we mnie krąży.(Szczury wpuszczone do labiryntu, po przejściu wszystkich zakamarków i ślepych korytarzy następnym razem bezbłędnie trafiają do wyjścia.) Amerykanie określają adrenalinę jako hormon 3 x f - od "fright, fight and flight".

Hormon strachu, walki i ucieczki.

 

Boję się że tama pęknie. To nie będzie katharsis.

Walczył nie będę: nie jestem szczurem, nie mam tyle siły.

Z tego labiryntu nie ma ucieczki.

 

Teraz już wiem co czują ptaki jesienią zbierające się do odlotu.

 

k_hauser : :