Komentarze: 12
W kawiarniach mógę siedzieć godzinami. Nad filiżanką kawy, z zapalonym papierosem, chłonąc ten cały gwar dookoła. Po prostu siedzieć i wsłuchiwać się w rozproszone rozmowy ludzi przy sąsiednich stolikach. M
Mimochodem, jak koraliki na nitkę nawlekać poszczególne usłyszane słow
a.Widzianych ludzi zamieniać w opowiadane samemu sobie historyjki:
Ten młody chłopak, który nerwowo patrzy na zegarek, wierci się, bezustannie rzuca oczami w stronę drzwi, co chwila grzebie w portfelu - wygląda jakby umówił się na piewrszą randkę, czeka, zastanawia się, czy wystarczy mu pieniędzy na lody i soczek, czy tylko na lody. Niecierpliwi się.
Czuję jego radosne oczekiwanie połączone z lekką obawą, podekscytowanie zagadką, która wejdzie do kawiarni razem z Nią.
Dla pary schowanej dwa stoliki dale
j świat nie istnieje: są gdzieś daleko, może w innej galaktyce, może w innym świecie stworzonym tylko dla nich. Zaklęć, które do siebie szepczą nie słyszę. I słyszeć ich nie chcę - są tylko dla nich. Błyszczące oczy, lekki prąd przechodzący kiedy "przypadkiem" ich ręce się dotykają nad cukierniczką, jej lekko rozchylone wilgotne usta, ciepły uśmiech, ogień na policzkach i czuła łagodność z jaką on na nią patrzy.Kiedy zapałką chłodniejszą od ognia który jest między nimi zapalam kolejnego papierosa uśmiecham się lekko do swoich wspomnień.
Cztero może pięcioletnia dziewczynka nie przejmuje się niczym: wspina się na krzesło, próbuje wejść za barek, chodzi po całej kawiarni, ufnie uśmiecha się do obcych, nie boi się niczego - cały świat ograniczony do tych kilkunastu stolików należy do niej. Mama wyciera mu buzię całą wysmarowaną polewą czekoladową, bezkutecznie - kilka ruchów łyżeczką i westchnienie "wytrę Cię, jak skończysz". Chce ją pocałować, ale dziewczynki już nie ma - odkrywa co dzieje się za drzwiami k
uchni. Tata patrzy na nich jak Gollum na pierścień - "To moja rodzina, moja duma, mój skarb" - przelotnie kładzie dłoń na dłoni mamy.Choćbym nie wiem jak bardzo chciał usłyszeć, o czym mówią przy stoliku pod oknem, nie dam rady: milczą. Siedzą naprzeciwko siebie, rozglądają się dookoła, ona pije cappucino, on chyba jakiegoś drinka - milczą. Wyglądają jak zupełnie obcy dla siebie ludzie - łączą ich tylko dwa kawałki metalu na palcach, może trochę wspólnie przeżytych lat, trochę wspomnień nikomu już do
niczego niepotrzebnych. I ta cisza. Nie ma w tym milczeniu zrozumienia. Jest mur i świadomość, że wszystko już zostało powiedziane, a każde następne słowo spłynie jak deszcz po tej szklanej ścianie która ich otacza i popłynie najpierw kanalizacją, później rzeką, daleko, aż do morza. Zamienili samotność przeżywaną oddzielnie we wspólnej M-klatce , na samotność tutaj - bardziej zaludnioną, ale cichą jak każda próżniaFacet przy barku chyba ma jakiś problem: pije szybko, łapczywie, nerwowo zaciąga się papierosem i zamawia kolejne piwo. Nie rozgląda się, patrzy w jeden punkt. Pije żeby zapomnieć, czy pije, żeby uciec? A może chce zagłuszyć te wszystkie głosy w głowie? Może chce alkoholem wypełnić jakąś dziurę w jego życiu. Nie odzywa się do nikogo - nawet b
armance milcząco wskazuje - "Jeszcze jedno". Szybko wypija, płaci i wychodzi.Ludzie wchodzą, siadają, są, wychodzą: trzy dziewczyny obok obgadują trzecią: biada nieobecnym. Dwóch młodych biznesmenów układa plan sprzedaży na jutro. Ktoś kupił nowe buty. Ktoś się z kimś ożenił. Ktoś umarł. Ktoś powiedział coś komuś. Ktoś się śmieje, ktoś denerwuje, ktoś rozmawia z kimś przez telefon.
Wchłaniam tą atmosferę każdym oddechem. Milczę. Jestem jak nieobecny. Nie oceniam - obserwuję. Nie angażuję się - słucham. Układam sobie historyjki. Znajduję w każdym z nich kawałek siebie.
- Przepraszam, podać coś jeszcze, bo chcielibyśmy zamknąć?
W kawiarniach mógę siedzieć godzinami. Nad filiżanką kawy, z zapalonym papierosem, chłonąc ten cały gwar dookoła. Po prostu siedzieć. Gaszę papierosa, dopijam zimną już kawę, proszę o rachunek.