Włoski to bułka z masłem jest. Znaczy nie jak wypadają włoski, tylko język, mówię przecież. I hiszpański też. Znaczy też bułka, bo prosty to język. I innych angielskich z niemieckim też się nie boję. Po francusku wielopłaszczyznowo lubię, chociaż niekonie
cznie umiem.Ale skandynawskich w tym szwedzkiego (ukłony dla Agnieszki) nie zatrybię za Karola Gustawa nigdy przenigdy newer ewer rower i już. Podobnież węgierskiego, chociaż polak węgier dwa bratanki i śliwki węgierki lubię bardzo wery macz. Kiedyś w Budapeszcie w sklepie chciałem zapytać o sytuację polityczną i powiedziałem "egeszegeburoki?" i dostałem kilogram buraków. A najlepszy przepis na szybką sałatkę z buraków - wrzucić granat do pełnej beemki.
Jak chrabąszcz, jak gajowy, jak tomi li dżons w ściganym wdrażam Ci ja plan wakacyjny bi, przemierzając gościnną ziemię węgierską, sypię sobie spokojnie jakieś 110 w miejscowości, wyprzedzam, gdy nagle z nienacka (zawsze się zastanawiałem co to jest ten "nacek") wyprzedza mnie coś i migając kogutem zachęca d
o zjechania na pobocze. "Wdepnąłem w niezłe kaka" - pomyślałem i zjeżdżając na pobocze równocześnie zacząłem obmyślać strategię: korumpować władzę? wziąć na litość? odtańczyć kujawiaka? powołać się na pomroczność jasną? udawać Giertycha, braci Kaczyńskich?
"szegebrukelekszandorjeszyszmariakylymariatbalaton" - wykrzyczał w moim kierunku funkcjonariusz.
(dobra, dobra, dzięki Ci Andrzeju Wajdo, Oskarowcu nasz Ty co to "jestem Polakiem, więc będę mówił po polskiemu" bo polacy nie gęsi i swój język mają, a każda pliszka swój ogon chwali nawet na pochyłym drzewie - dalsza część będzie w moim dowolnym tłumaczeniu: ja - po polsku, policjant - po węgiersku).
Akt pierwszy, scena pierwsza i ostatnia.
Funkcjonariusz: "Co pan wyrabia panie kierowco? Tu jest teren zabudowany"
Hauser: Tak jest teren zabudowany.
Funkcjonariusz: I nie wolno wyprzedzać na dwóch ciągłych.
Hauser: Racja, nie wolno.
Policjant: I nie wolno jechać 110 na godzinę.
Hauser: Święta racja - nie wolno.
Policjant: Trzeba zapłacić mandat.
Hauser ze sto
ickim spokojem i z lekkim uśmiechem na twarzy, pokornie potakuje: Zgoda, trzeba.
(Policjant patrzy, hauser stoi ze stoickim jak wyżej, chwila ciszy)
Funkcjonariusz: Ty, słuchaj, jechałeś szybko.
Hauser: Tak, jechałem szybko.
Funkcjonariusz: Wyprzedzałeś na dwóch ciągłych, z nadmierną prędkością, w terenie zabudowanym. (Wskazuje rękami ciągłe i teren)
Hauser: Owszem, zgadza się - na dwóch, z nadmierną, w terenie.
Policjant: Muszę cię ukarać, trzeba płacić.
Hauser spokojnie zamrugawszy ócz swych błękitem: Zgadza się jak najbardziej - musisz mnie ukarać, płacić trzeba.
Policjant patrzy, hauser stoi jak wyżej, chwila ciszy. Policjant wyszarpuje z kieszeni długopis, bloczek mandatowy. Odwraca go. Zaczyna rysować.
Policjant: Patrz - tu jest ta droga.
Hauser: Zg
adza się, jest ta droga.
Policjant: Patrz dalej - tu są dwie ciągłe, tu teren zabudowany.
Hauser: Zgadza się. Dwie. Teren zabudowany. Pięknie pan rysuje. Ten domek szczególnie ładnie wyszedł. Jesteś po ASP? Racja.
Policjant: Patrz dalej - tu jedziesz.
Haus
er: Tak, jadę.
Policjant: Tu wyprzedzasz.
Hauser: Wyprzedzam.
Policjant: Nie wolno. (wstawia krzyżyk w miejsce gdzie nie wolno)
Hauser: Racja - nie wolno.
Policjant: Trzeba płacić.
Hauser (z zapałem potakując) : Zgadza się. Trzeba.
(Hauser próbuje przysw
oić sobie kilka węgierskich przekleństw mamrotanych przez policjanta)
Policjant omdlewającym, bezsilnym głosem - Dwie, ciągłe, wyprzedzanie, nie wolno, prędkość, nie wolno, zabudowany.
Hauser: Nie wolno.
Policjant: Trzeba płacić.
Hauser: Trzeba.
Policjan
ta końcowe polecenie: "spierdalaj" hauser zrozumiał bezbłędnie i z tekstem "ja ciebie też kocham" odjechał ku zachodzącemu słońcu.
Kurtyna.
Nie warto uczyć się języków. Węgierskich. Policjantów.