Najnowsze wpisy, strona 3


sie 26 2005 Bez tytułu
Komentarze: 6

Jest takie powiedzenie, że mężczyzna powinien w ciągu całego swojego życia:

Zasadzić drzewo; Spłodzić syna; Napisać książkę; Zbudować dom;

 

Drzew zasadziłem w swoim życiu kilka.

Syna codziennie wieczorem całuję na dobranoc.

I zbudowałem dom wariatów.

k_hauser : :
sie 25 2005 puzzle
Komentarze: 5

Ludzie dokoła mnie są jak klocki - takie zwielokrotnione w skali ludzkie puzzle: elementy układanki do której nie ma wzorca, nie ma szablonu, jest tylko ogólny cień, kontur, zarys rzeczywistości, który powstaje w głowie i ustawicznie się zmienia.

Jedne Klocki są zupełnie nie z tego pudełka - tylko zaciemniają obraz tego, co ma być ułożone, wprowadzają w błąd, mylą.

Inne Klocki pasują idealnie: pieczołowicie układane, łączone z innymi zaczynają tworzyć coś w rodzaju krajobrazu.

Po pewnym czasie może się okazać, że nie pasują tak dobrze, jakby się wydawało. Czasem łatwiej, czasem trudniej odrywa się je od obrazka i wkłada do pudełka pamięci. Nie wyrzuca - przecież stanowią część układanki. Ważną część. Nie są zbędne. Nie są niepotrzebne. Po prostu nie stanowią niezbędnego i integralnego "tu" i "teraz".

Każdy Klocek jest ważny. Każdy jest niepowtarzalny. Każdy ma swoje niezastąpione miejsce w tej dziwnej mozaice, którą zupełnie nie wiadomo dlaczego uparłem się nazywać swoim życiem. Dziękuję, że są. Bez nich moja przestrzeń nie byłaby pełna.

Ludzie są jak Puzzle. Jak Klocki.

Jestem klockiem: częścią obrazka, który układają inni.

 

k_hauser : :
sie 24 2005 Bez tytułu
Komentarze: 3

" pierwszy raz to był gorzki smak ziemi

  gorzki smak

  cierpki kwiat

  goździk czerwony palący" (Halina Poświatowska)

 

Za pierwszym razem tylko mocno zacisnąłem zęby.

Nie powiedziałem nic.

Popatrzyłem tylko w milczeniu.

 

"drugi raz - tylko smak przestrzeni

biały smak

chłodny wiatr

odzew kół dudniący" (Halina Poświatowska)

 

Kolejny - drugi raz - wywołał szum krwi w uszach.

Kilka słów wyfrunęło nieodwracalnie. Parę łez: widocznie nie były na tyle potrzebne, żeby je dłużej w sobie zatrzymywać.

 

Było tych "razów" jeszcze kilka - po którymś kolejnym przestałem liczyć: po przekroczeniu pewnej granicy człowiek przestaje reagować na bodźce, obojętnieje.

Ból rozjaśnia umysł. Kolory kolorowsze, dźwięki dźwięczniejsze, myśli bardziej przemyślne. Kilka kropel krwi, cisza i blizny które zostaną do końca życia - rozum może zapomnieć, ale ciało nie zapomina nigdy.

Podobno do wszystkiego można się przyzwyczaić. Do bólu również. Ale jak przywyknąć do wszechogarniającego uczucia bezsilności, bezradności, niemocy, niemożności? Do tych chwil, kiedy ma się ochotę rzucić to wszystko w diabły, zostawić tak, jak jest i wyjść nie oglądając się za siebie wreszcie krzycząc tak głośno, jak tylko płuca pozwolą?

Nie wiem.

Wiem za to jedno: stanowczo nie nadaję się do wbijania gwoździ.

 

k_hauser : :
sie 22 2005 MS-DOS
Komentarze: 4

W lustro spojrzeć. W międzymordzie po angielskiemu interfejs się uśmiechnąć.

Dokonać wyboru komendy i wstukać:

FORMAT dysk: /hauser

Określić parametr:

/Q ? ---> Nie szukać błędnych sektorów, formatować w celu szybkiego wyczyszczenia z niepotrzebnych zbiorów, katalogów itp.? (Nie da się: może być stosowany tylko dla uprzednio sformatowanych. Łatwiej się upić.)

:/U ---> formatowanie nieodwracalne zapewniające, że żadnym narzędziem nie można już się dowiedzieć co było uprzednio. ( Tak trudno jest rozgraniczyć "nie chcę o tym pamiętać" od "nie chcę tego zapomnieć.")

 

Nie chce mi się mysleć dalej.

Nie umiem.

Nie chcę.

 

Po prostu może łatwiej byłoby pozbawić zasilania.

Czasem tak trudno jest oddychać.

 

 

 

k_hauser : :
sie 01 2005 Odziany w didaskala
Komentarze: 9

Włoski to bułka z masłem jest. Znaczy nie jak wypadają włoski, tylko język, mówię przecież. I hiszpański też. Znaczy też bułka, bo prosty to język. I innych angielskich z niemieckim też się nie boję. Po francusku wielopłaszczyznowo lubię, chociaż niekoniecznie umiem.Ale skandynawskich w tym szwedzkiego (ukłony dla Agnieszki) nie zatrybię za Karola Gustawa nigdy przenigdy newer ewer rower i już. Podobnież węgierskiego, chociaż polak węgier dwa bratanki i śliwki węgierki lubię bardzo wery macz. Kiedyś w Budapeszcie w sklepie chciałem zapytać o sytuację polityczną i powiedziałem "egeszegeburoki?" i dostałem kilogram buraków. A najlepszy przepis na szybką sałatkę z buraków - wrzucić granat do pełnej beemki.

Jak chrabąszcz, jak gajowy, jak tomi li dżons w ściganym wdrażam Ci ja plan wakacyjny bi, przemierzając gościnną ziemię węgierską, sypię sobie spokojnie jakieś 110 w miejscowości, wyprzedzam, gdy nagle z nienacka (zawsze się zastanawiałem co to jest ten "nacek") wyprzedza mnie coś i migając kogutem zachęca do zjechania na pobocze. "Wdepnąłem w niezłe kaka" - pomyślałem i zjeżdżając na pobocze równocześnie zacząłem obmyślać strategię: korumpować władzę? wziąć na litość? odtańczyć kujawiaka? powołać się na pomroczność jasną? udawać Giertycha, braci Kaczyńskich?

"szegebrukelekszandorjeszyszmariakylymariatbalaton" - wykrzyczał w moim kierunku funkcjonariusz.

(dobra, dobra, dzięki Ci Andrzeju Wajdo, Oskarowcu nasz Ty co to "jestem Polakiem, więc będę mówił po polskiemu" bo polacy nie gęsi i swój język mają, a każda pliszka swój ogon chwali nawet na pochyłym drzewie - dalsza część będzie w moim dowolnym tłumaczeniu: ja - po polsku, policjant - po węgiersku).

 

Akt pierwszy, scena pierwsza i ostatnia.

Funkcjonariusz: "Co pan wyrabia panie kierowco? Tu jest teren zabudowany"

Hauser: Tak jest teren zabudowany.

Funkcjonariusz: I nie wolno wyprzedzać na dwóch ciągłych.

Hauser: Racja, nie wolno.

Policjant: I nie wolno jechać 110 na godzinę.

Hauser: Święta racja - nie wolno.

Policjant: Trzeba zapłacić mandat.

Hauser ze stoickim spokojem i z lekkim uśmiechem na twarzy, pokornie potakuje: Zgoda, trzeba.

 

(Policjant patrzy, hauser stoi ze stoickim jak wyżej, chwila ciszy)

 

Funkcjonariusz: Ty, słuchaj, jechałeś szybko.

Hauser: Tak, jechałem szybko.

Funkcjonariusz: Wyprzedzałeś na dwóch ciągłych, z nadmierną prędkością, w terenie zabudowanym. (Wskazuje rękami ciągłe i teren)

Hauser: Owszem, zgadza się - na dwóch, z nadmierną, w terenie.

Policjant: Muszę cię ukarać, trzeba płacić.

Hauser spokojnie zamrugawszy ócz swych błękitem: Zgadza się jak najbardziej - musisz mnie ukarać, płacić trzeba.

 

Policjant patrzy, hauser stoi jak wyżej, chwila ciszy. Policjant wyszarpuje z kieszeni długopis, bloczek mandatowy. Odwraca go. Zaczyna rysować.

 

Policjant: Patrz - tu jest ta droga.

Hauser: Zgadza się, jest ta droga.

Policjant: Patrz dalej - tu są dwie ciągłe, tu teren zabudowany.

Hauser: Zgadza się. Dwie. Teren zabudowany. Pięknie pan rysuje. Ten domek szczególnie ładnie wyszedł. Jesteś po ASP? Racja.

Policjant: Patrz dalej - tu jedziesz.

Hauser: Tak, jadę.

Policjant: Tu wyprzedzasz.

Hauser: Wyprzedzam.

Policjant: Nie wolno. (wstawia krzyżyk w miejsce gdzie nie wolno)

Hauser: Racja - nie wolno.

Policjant: Trzeba płacić.

Hauser (z zapałem potakując) : Zgadza się. Trzeba.

 

(Hauser próbuje przyswoić sobie kilka węgierskich przekleństw mamrotanych przez policjanta)

 

Policjant omdlewającym, bezsilnym głosem - Dwie, ciągłe, wyprzedzanie, nie wolno, prędkość, nie wolno, zabudowany.

Hauser: Nie wolno.

Policjant: Trzeba płacić.

Hauser: Trzeba.

 

Policjanta końcowe polecenie: "spierdalaj" hauser zrozumiał bezbłędnie i z tekstem "ja ciebie też kocham" odjechał ku zachodzącemu słońcu.

 

Kurtyna.

 

Nie warto uczyć się języków. Węgierskich. Policjantów.

 

k_hauser : :